piątek, 25 lipca 2014

Joe Rigby / Calum MacCrimon / Scott Donald / Billy Fisher "For Harriet", improvising beings 2011, IB05

Joe Rigby / Calum MacCrimon / Scott Donald / Billy Fisher "For Harriet", improvising beings 2011, IB05
Słucham po raz kolejny tego nagrania i tak sobie myślę, jakiego pecha mają niektórzy muzycy. I my wszyscy razem z nimi. Mogą nagrywać genialne, naprawdę doskonałe albumy w niezłych, ale niszowych wytwórniach. I płyty te przechodzą bez echa mimo tego, że są rozsyłane do recenzentów na świecie. Takim przypadkiem jest właśnie Joe Rigby.

Jestem pewien, że nazwisko tego amerykańskiego saksofonisty nic nie powie nie tylko publiczności w Polsce, ale także jazzowym krytykom. Także tym rozmiłowanym we freejazzie. Bo w naszym - ale nie tylko - kraju jest on postacią anonimową. A to przecież artysta obecny na jazzowych scenach od późnych lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Urodził się w nowojorskim Harlemie w roku 1940. Rozpoczął swoją muzyczną edukację od nauki gry na fortepianie (w wieku lat sześciu), a będąc w szkole średniej rozpoczął naukę gry na flecie, krótko potem także na klarnetach. I naturalną już konsekwencją było to, że chwycił za saksofon. Bardzo szybko opanował nie tylko tenor i alt, ale do swojego arsenału dołączył jeszcze baryton, soprano i sopranino. Początkowo inspirował się mainstreamowym jazzem - dokonaniami Sonny Stitta, Johna Coltrane'a, Johnny'ego Griffina, Jackie McLeana. Zwrot ku muzyce free był możliwy dzięki przyjaźni z Milfordem Graves'em, którego poznał jeszcze w początkach swej nauki w szkole średniej. I właśnie w jego grupie debiutował jako profesjonalny muzyk. Grał także w zespołach Charlesa Tylera, Beavera Harrisa, Andrew Cyrille'a, Teda Cursona, Steve'a Reida, Teda Daniela, Sounds Diane McIntyre, Ras'a Mosze, a w bliższych nam czasach - w big bandzie Sabira Mateena, w zespołach Kena Filiano i Lou Grassi'ego. Prowadzi także własny zespół Dynasty.

Nigdy nie zrobił kariery i był to chyba jego świadomy wybór. Jego pasją i powołaniem było bowiem od początku nauczanie muzyki - i temu poświęcił się bez reszty zyskując nawet nagrodę Teacher of the Year. Od 2004 roku jest emerytowanym nauczycielem i to pozwoliło mu znów więcej czasu poświęcić własnej twórczości i realizacjom płytowy. Odkąd - w roku 2008 - przeniósł się do Filadelfii bardzo dużo (jak na niego) koncertuje z muzykami ze Stanów , jak i z Europy. I płyta ta jednym z tego przykładów.

Powstała podczas jednej z tras po Europie w listopadzie 2009 roku. Zaprosił do niej trzech znanych wcześniej sobie szkockich muzyków i w ciągu jednego dnia w studiu nagraniowym w Dundee zarejestrowali niesamowity zupełnie materiał, którym dzięki francuskiej wytwórni Improvised Beings możemy się teraz cieszyć.

Skład instrumentalny jest więcej niż nietypowy - obok saksofonów lidera obecne są tutaj bębny, perkusjonalia oraz Calum MacCrimmon. To nie instrument, lecz muzyk, którego nazwisko pewnie wryje się w pamięć wszystkim którzy sięgną po tę płytę. Gra on bowiem tutaj na dudach oraz flażolecie i właściwie to on - wraz z Joe Rigbym - decyduje o strukturze muzyki, jej wyrazie i niezwykłym brzmieniu. Modlitewny ton saksofonów znajduje bowiem w szkockim artyście partnera równego sobie, ale także będącego jakby zaprzeczeniem, lub raczej uzupełnieniem brzmienia lidera. Dudy MacCrimmona tworzą bowiem harmoniczny podkład dla przecudnych, głębokich, ruchliwych i zwrotnych partii saksofonów. Nadająca muzyce pozory ludowości gra Szkota i archaiczne brzmienie sprawiają, że kontrast z mocnym, zdecydowanym tonem instrumentów Rigby'ego jest ciekawy i zaskakujący. Lider gra podniosłe frazy, ale także imponuje głębią własnej muzyki. To jest ktoś, kto nie ślizga się po powierzchni - on dociera do sedna. i takie też jest jego brzmienie. Jakby rozpędzić ciężki pojazd do bardzo dużej prędkości i następnie cieszyć się taką szaloną, ale i zupełnie bezpieczną, chociaż i nieokiełznaną jazdą w nieznane. Które ukazuje się nam i zachwyca nas swym pięknem za każdym zakrętem drogi.

Jak dla mnie - najciekawszy album jaki w tym roku słyszałem. Na pewno.
autor: Wawrzyniec Mąkinia

Joe Rigby: tenor saxophone, sopranino saxophone, flute 
Calum MacCrimon: bagpipes, penny whistle
Scott Donald: drums
Billy Fisher: percussion

1. For Harriet, part 1
2. For Harriet, part 2
3. For Harriet, part 3

płyta do kupienia na multikulti.com

czwartek, 24 lipca 2014

Emil Brandqvist Trio & Sjöströmska String Quartet "Breathe Out", Skip 2014, SKP91152

Emil Brandqvist Trio & Sjöströmska String Quartet "Breathe Out", Skip 2014, SKP91152
Odkąd europejska publiczność oszalała na punkcie e.s.t., jazz rodem ze Szwecji przeżywa swój renesans. Wystarczy wymienić Martina Tingvalla czy Jacoba Karlzona a fan jazzu w lot pojmie, jaki potencjał tkwi w tej skandynawskiej krainie.

"Breathe Out" to pierwsza płyta dla renomowanej wytwórni SKIP Records a trzecia w dyskografii Emil Brandqvist Trio. Niewiele jest jazzowych płyt nagranych przy akompaniamencie kwartetu smyczkowego, trzeba nie lada aranżacyjnego zmysłu i wyobraźni, aby zdecydować się na taki właśnie skład. Ostatnio pokazał jak kreatywnie wykorzystać kwartet smyczkowy w jazzowym języku duński saksofonista Jakob Dinesen, który nagrał ostatnio znakomitą płytę "Yasmin". Operowanie imponującą skalą dynamiki, artykulacji, barwy, wreszcie emocji, sprawiają, że oryginalne kompozycje Brandqvista i Turunena brzmią niezwykle szlachetnie. Zbudowana z wyrafinowaniem, klarownie ukazana faktura i dynamicznie rozwijająca się konstrukcja ukazują raczej mało znane oblicze współczesnego jazzu. Repertuar złożony jest z dwoma wyjątkami z kompozycji autorskich lidera, dwie pozostałe są autorstwa fińskiego pianisty Tuomasa Turunena.

Jedenaście zmysłowych impresji na jazzowe trio i kwartet smyczkowy z wrażliwością tworzącą nieprzebrane bogactwo finezji pozostawia trwały ślad na wrażliwości słuchacza. Audiofilska realizacja jest dodatkowym atutem tego nagrania.
autor: Mateusz Matyjak

Emil Brandqvist Trio:
Emil Brandqvist: drums percussion
Tuomas Turunen: piano
Max Thornberg: double bass

Martin Brandqvist: percussion

Sjöströmska String Quartet
:
Jenny Sjöström: violin
Ellen Hjalmarson: violin
Märta Eriksson: viola
Lisa Reuter: cello

1. Sunrise 04:59
2. Breathe Out 06:15
3. Maybe I Am Flying 04:26
4. Sunset 04:41
5. Moving Forward 04:48
6. Flowering 05:16
7. Now and Even to the End 07:09
8. The Tree 02:50
9. Serenity 04:43
10. Breathe In 04:42
11. Journey 05:45


płyta do kupienia na multikulti.com

wtorek, 22 lipca 2014

Sonny Simmons / François Tusques "Near the Oasis", improvising beings 2011, IB10

Sonny Simmons / François Tusques "Near the Oasis", improvising beings 2011, IB10
"Near the Oasis" to album zarejestrowany podczas szesnastej edycji nowojorskiego Vision Fest. Dwóch nestorów gra jazzowe standardy. Nic nowego. Niby. Ale jest to przy okazji wykład o prostocie jazzu i bluesa. O prostych emocjach którymi można nasycić własną muzykę. I o tym, jak przejmująco prawdziwe mogą one być w odczuciu słuchaczy.

Nagranie rozpoczyna improwizacja w duecie. Simmons grając na rożku angielskim, dosyć rzadko w jazzie wykorzystywanym, stroikowym instrumencie, gra tu niezwykle oszczędnie. Ton instrumentu niekiedy przywodzi na myśl brzmienie folkowych instrumentów. Simmons gra tu - wydaje mi się - z bardzo dużym namysłem, jakby wydobycie każdego kolejnego dźwięku z instrumentu przychodziło mu z trudem, i jakby chciał zagrać tylko to, co istotne, najistotniejsze. Podobnie zbudowana jest gra Tusques. Gra on raczej oszczędnie, niewiele tu szybkich pasaży, nie wypełnia on przestrzeni kaskadą dźwięków. Raczej pozwala im wybrzmieć i nadaje każdej pojedynczej nucie duże znaczenie, i rangę.

Nieco zmienia się muzyka, gdy w 'Round Midnight Simmons chwyta za alt. Tu gra już z większą lekkością, ale namysł pozostaje ten sam. Jakby wraz ze słuchaczami odkrywał kolejne fragmenty świetnie znanych standardów. Jakby to czynił dla siebie, nie dla publiczności. I jakby sama muzyka była, i dla niego, czymś świeżym, radosnym, zaskakującym i nieprzewidywalnym. Francuski pianista towarzyszy w tej podróży pełnej sentymentu i melancholii Simmonsowi wiernie i cudownie przeciwstawia dźwięki fortepianu grze amerykańskiego muzyka. Znakomicie słychać to w cudownie brzmiącym, monkowskim Bolivar Blues, gdzie nuta zdaje się idealnie trafiać w nutę, jakby to nie dwa osobne podmioty grały, lecz jakby saksofon i piano prowadziła jedna ręka, i jeden duch.

Sama realizacja nagrania nie jest może doskonała, ale świetnie oddaje ducha małego klubiku, gdzie w dusznym pomieszczeniu ściśnięta publiczność może słuchać starych mistrzów jazzu. I cieszyć się zaskakującą stroną świetnie - wydawałoby się - znanej wszystkim muzyki. Pamiętam koncerty Sonny Simmons, wcześniejsze jego nagrania. I nie robiły one mnie takiego wrażenia jak ta cudowna w swej prostocie podróż po jazowych i bluesowych standardach.
autor: Wawrzyniec Mąkinia

Sonny Simmons: cor anglais, alto saxophone
François Tusques: piano

1. Near The Oasis /L'Alexandrin Africain
2. 'Round Midnight
3. Theme For Ernie
4. Bolivar Blues
5. Night In Tunisia


płyta do kupienia na multikulti.com

niedziela, 20 lipca 2014

Sabu Toyozumi and Friends "Kosai Yujyo" [2CD], improvising beings 2012, IB14

Sabu Toyozumi and Friends "Kosai Yujyo" [2CD], improvising beings 2012, IB14
Ten podwójny album jest owocem podróży i koncertów w Europie, jakie w latach 2010-2011 odbył japoński perkusista i bębniarz Sabu Toyozumi. Ten nestor japońskiej sceny improwizowanej wybrał z licznych wtedy koncertów i spotkań z europejskimi improwizatorami w sumie 9 utworów, w których przedstawia swoją definicję muzyki improwizowanej pojawiając się najprzeróżniejszych (ośmiu) składach - od duetu do oktetu. Pozwala mu to także na docenienie europejskich partnerów i ukazanie tego - co w jego odczuciu - istotne i odmienne w Europie w podejściu do muzyki improwizowanej. Sam Toyozumi, chociaż najbardziej znany jako perkusista i perkusjonalista, tutaj gra także na erhu, dwustrunowym, pochodzącym z Chin instrumencie (którego korzenie sięgają VII stulecia naszej ery) o bardzo orientalnym brzmieniu.

Pisanie o muzyce improwizowanej jako o czymś nieznającym granic od lat już wydaje mi banalne. Ale tutaj tak jest - dźwiękowy pejzaż, jaki na tej podwójnej płycie maluje japoński nestor i plejada europejskich instrumentalistów jest olbrzymia i imponująca. Od głębokich dronów z otwierającego płytę koncertu oktetu po rysowane minimalistycznymi środkami pejzaże drugą płytę zamykające. Od dźwiękowego horror vacui, gdy muzycy swym brzmieniem wypełniają pełne spektrum dźwięku, po jego przeciwieństwo gdzie każde, pojedyncze drżenie membrany lub struny, ma swój głęboki, namacalny sens i jest osią muzycznej dramaturgii. To podróż przez trudny, odmienny on popularnego świata dźwiękowy krajobraz. Ale i niezmiernie osobisty, tchnący głębią personalnego przeżycia, fascynujący.

Jako album, Kosai Yujyo jest wymownym świadectwem zarówno zróżnicowanych umiejętności Sabu Toyozumiego, siły jego osobowości kreatywności europejskiej sceny free improv.
autor: Marcin Jachnik

Sabu Toyozumi: drums, erhu
Marjolaine Charbin: piano
Jean Demey: bass
Jean-Jacques Duerinckx: saxophones
Jacques Foschia: clarinets
Joel Grip: bass
Audrey Lauro: saxophones
Luo Chao-Yun: pipa
Pascal Marzan: guitar
John Russell: guitar
Isabelle Sainte-Rose: cello
Peer Schlechta: pipe organ
Guy Strale: percussion
Jean-Michel van Schouwburg: voice
Kris Vanderstraeten: percussion
Ove Volquartz: reeds
Dan Warburton: violin, piano

utwory: 

CD 1:

Kris' Wish
The Last Feather
Strongsth 1
Strongsth 2
Unknown Sketch

CD 2:
Above Nino
Raw Drink
Sand's Witch
The Göttingen Cadenza

płyta do kupienia na multikulti.com

sobota, 19 lipca 2014

Jakob Dinesen "Yasmin", Stunt Records 2014, STUCD14052

Jakob Dinesen "Yasmin", Stunt Records 2014, STUCD14052 
Jacob Dinesen - duński saksofonista tenorowy i sopranowy, kompozytor, aranżer i muzyk studyjny. Swą edukację muzyczną rozpoczął w Ingrid Jespersen Highschool w Kopenhadze, następnie uczył się w Whittier College w Kaliforni, USA, oraz studiował w Berklee College of Music w Bostonie, USA. Należy do czołówki europejskich muzyków jazzowych. Grywa z najważniejszymi muzykami jazowymi (zarówno modern jak i mainstreamowymi) oraz skandynawskimi gwiazdami pop, wydał także dziewięć płyt pod swoim nazwiskiem, z takimi muzykami jak: Paul Motian, Eddie Gomez, Kurt Rosenwinkel, Nasheet Waits, Ben Street, Steve Swallow. Był także współzałożycielem nowatorskich zespołów Once Around the Park (trzy wydania płytowe) i Beautiful Day (4 płyty). Grał także w składach światowych sław: Tony'ego Allena (Nigeria), Toumani Diabete (Mali), Dawda Jobarteh i Eliel Lazo (Kuba).

Otrzymał nagrody Grammy za najlepsze płyty jazzowe Unity (2003) i Everything Will be Alright (2007) oraz aranże w Ache w 2009 roku. Nagrodzony przez fundacje Jazzpar (2008) i Roager (2011), otrzymał The Bent Jadig Prize 2012 oraz Pala Bar Prize w 2013.

Najnowsza płyta, wydana właśnie przez słynącą z audiofilskiej realizacji wytwórni Stunt Records, to prawdziwa perełka old school jazzu. Już sam skład instrumentalistów robi wrażenie, poza liderem na saksofonie tenorowym usłyszymy Darina Pantoomkomola na fortepianie, Andersa “AC” Christensena na kontrabasie, Jakoba Hoyera za perkusją, Pera Mollehoja na gitarze i kwratet smyczkowy w składzie Andrea Gyarfas, Karen Johanne Pedersen, Mette Brandt, Samira Dayyani. Repertuar złożony jest w połowie z kompozycji autorskich lidera, w połowie z standardów jazzowych. Doskonała praca aranżerów, Magnusa Hjortha i Nikolaja Torpa Larsena sprawiła, że to nieoczywiste zestawienie jazzowego składu z kwartetem smyczkowym przynosi w efekcie całkowitą odrębność i brak jakichkolwiek kompleksów czy czołobitności skandynawskich muzyków w stosunku do podobnych amerykańskich projektów. Płynna swingująca gra Dinesena jest uważana za mieszankę ciepłego brzmienia saksofonu Bena Webstera i Colemana Hawkina oraz liryzmu Lestera Younga.

"Yasmin" to płyta, której trzeba poświęcić trochę czasu. Nie zawiera przebojowych melodii, czy jakiś wybitnych popisów solowych. Jednak wcale nie dlatego, że nie wyszło, taki był plan. Na tej płycie najważniejsza jest przestrzeń i równowaga. „Yasmin” to namacalny dowód na to, że jazz nie był chwilową modą lat pięćdziesiątych. To sztuka ponadczasowa. Ten album w złotych latach jazzu byłby światowym przebojem. Dzisiaj, w czasach dominacji krzykliwych, syntetycznych dźwięków nie jest to możliwe, ale dzięki temu może takie nagrania będą mogły powstawać bez presji rynku, co czyni je jeszcze bardziej szlachetnymi.
autor: Mateusz Matyjak


Jakob Dinesen: tenor saxophone
Darin Pantoomkomol: piano
Anders “AC” Christensen: bass
Jakob Hoyer: drums
Andrea Gyarfas: strings
Karen Johanne Pedersen: strings
Mette Brandt: strings
Samira Dayyani: strings
Per Mollehoj: guitar
Hugo Rasmussen: bass

Magnus Hjorth: arrangement
Nikolaj Torp Larsen: arrangement
 

1. That`s All
2. Onlyest Way
3. PS, I love You
4. The Band
5. Yasmin
6. Lush Life
7. Bush Baby
8. Tenderly

płyta do kupienia na multikulti.com

piątek, 18 lipca 2014

Justin Robinson "Alana's Fantasy", Criss Cross Jazz 2014, CCJ1371

Justin Robinson "Alana's Fantasy", Criss Cross Jazz 2014, CCJ1371
Mimo, że jest cenionym sidemanem, Justin Robinson, amerykański saksofonista altowy pozostaje w Europie właściwie postacią anonimową.. I to nie tylko dla okazjonalnych miłośników jazzu, ale i dla społeczności krytyków muzycznych tego gatunku. Ten wciąż jeszcze młody (dzisiaj ma 46 lat) i gruntownie wykształcony muzyk przez lata był obecny na jazzowych scenach, jako partner najbardziej cenionych wokalistów i wokalistek jazzu - Jimmy'ego Scotta, Abbey Lincoln, Betty Carter, ale i Diana'y Ross. Koncertował i nagrywał w dużych składach instrumentalnych - The Harper Brothers, The Carnegie Hall Jazz Band i The Dizzy Gillespie All Star Band. Ale przede wszystkim był partnerem trębacza Roya Hargrove'a w najrozmaitszych jego projektach.

Saksofon altowy lidera pozostaje cały czas osią narracji w kwintecie Justina Robinsona, a jego brzmieniu można śmiało doszukiwać się odniesień do muzyki Jackie McLean'a. Szukając natomiast inspiracji formalnych to słuchając muzyki Robinsona nie mogę się oprzeć wrażeniu jego fascynacji muzyką i dorobkiem Theloniousa Monka. Jego muzyka wydaje się bowiem brzmieć z gruntu prosto i komunikatywnie. Gdy jednak wsłuchamy się w nią uważnie, słyszymy w niej całkiem sporo komplikacji formy i nie całkiem typowych rozwiązań aranżacyjnych. Wchodząc jednak w interakcje w innymi instrumentalistami - czy to trębaczem Michaelem Rodriguezem czy pianistą Sullivanem Fortnerem cały czas jego muzyka pozostaje mocno osadzona w bluesie, bebopie czy też jazzowej balladzie. A że z partnerami rozumie się świetnie - efekt jest więcej niż imponujący.

Cała płyta poświęcona jest pamięci przedwcześnie zmarłego basisty Dwayne Burno - była to bowiem ostatnia sesja nagraniowa, w której ten muzyk uczestniczył.
autor: Marcin Zając

Justin Robinson: alto saxophone
Michael Rodriguez: trumpet
Sullivan Fortner: piano
Dwayne Burno: bass
Willie Jones III: drums

1. Little Melonae (Jackie McLean)
2. Eazy E (Justin Robinson)
3. Alana's Fantasy (Justin Robinson)
4. Jeremy Isaiah (Justin Robinson)
5. When We Were One (Johnny Griffin)
6. Eronel (Thelonious Monk)
7. Libra (Gary Bartz)
8. Answering Service (Sonny Stitt)
9. Just One Of Those Things (Cole Porter)
10. For Heaven's Sake (Elise Bretton / Sherman Edwards / Donald Meyer)


płyta do kupienia na multikulti.com

czwartek, 17 lipca 2014

Dee Daniels with Eric Alexander, Cyrus Chestnut, Paul Beaudry & Alvester Garnett "State Of The Art", Criss Cross Jazz 2013, CCJ1362

Dee Daniels with Eric Alexander, Cyrus Chestnut, Paul Beaudry & Alvester Garnett "State Of The Art", Criss Cross Jazz 2013, CCJ1362
Płyta ze standardami wykonywanymi przez amerykańską wokalistkę Dee Daniels rewolucji nie przyniesie. Nie jest to płyta, która zmieni bieg gatunku. Ale jest to nagranie będące dowodem jest artystycznej dojrzałości i niczym wyznanie wiary - ukazuje jej artystyczne credo.

Wspaniałą rzeczą jej głos Dee Daniels - unikalny, ciemny i ciepły, który nasyca każdy utwór intymną atmosferą. Nade wszystko jednak, słuchając piosenek w jej interpretacji, ma się wrażenie, że dochodzi on w jej wnętrza, z jej serca. Jej głoś potrafi być tak przesycony emocją, że słowa prawie nie mają już znaczenia. Prawie - bo podchodzi ona do tekstu z szacunkiem, a jej interpretacja oddaje koloryt pieśni i jej sens, jej ducha i treść. Głos Daniels uosabia muzykę, dzięki niej dźwięk niemal staje się ciałem.

Bardzo mądrze prowadzeni są instrumentaliści grający z Daniels. Nie ma tu zbędnych popisów i wszystko zdaje się być podporządkowane jej głosowi. Ale aranżacje dalekie są od sztampy i muzycy starają się znaleźć klucz do każdej kolejnej kompozycji. Głos Daniels, jej śpiew ich nie ogranicza. Są oni raczej dla niej dopełnieniem, ale twórczym w akcie instrumentalnej kreacji.

W dobie pośpiechu i braku skupienia, muzyka Dee Daniels i jej partnerów potrafi skłonić by raz jeszcze zadać sobie trud i delektować się każdą kolejną frazą w ich wykonaniu. Bardzo, bardzo polecam.
autor: Józef Paprocki

Dee Daniels: vocal
Eric Alexander: tenor saxophone
Cyrus Chestnut: piano
Paul Beaudry: bass
Alvester Garnett: drums

1. Almost Like Being In Love (Alan Jay Lerner / Frederick Loewe)
2. Cherokee (Ray Noble)
3. I Wonder Where Our Love Has Gone (Woodrow Buddy Johnson)
4. He Was Too Good To Me (Richard Rodgers / Lorenz Hart)
5. I've Got You Under My Skin (Cole Porter)
6. Night And Day (Cole Porter)
7. I Let A Song Go Out Of My Heart (Duke Ellington / Irving Mills / Henry Nemo / John Redmond)
8. Willow Weep For Me (Ann Ronell)
9. Why Did I Choose You (Herbert Martin / Michael Leonard)
10. Summer Wind (Johnny Mercer / Henry Mayer)
11. Lover Man (Jimmy Davis / Roger Ramirez / Jimmy Sherman)
12. How High The Moon (Morgan Lewis / Nancy Hamilton)


płyta do kupienia na multikulti.com

środa, 16 lipca 2014

Joel Weiskopf / John Patitucci / Eric Harland "Devoted To You", Criss Cross Jazz 2007, CCJ1293

Joel Weiskopf / John Patitucci / Eric Harland "Devoted To You", Criss Cross Jazz 2007, CCJ1293
Bardzo szeroko jest paleta barw, jakimi na swojej posługuje się pianista Joel Weiskopf. Brazylijskie rytmy i delikatne frazy mocno osadzone w jazzowym rytmie - to tylko niektóre składowe czynniki pianistyki Weiskopfa. W swych impresyjnych improwizacjach znajduje mocne wsparcie partnerów - jednego z najważniejszych basistów ostatnich dwudziestu lat, Johna Patitucci'ego oraz perkusisty Erica Harlanda.

Joel Weiskopf od pierwszych nut imponuje całkowitą i dogłębną znajomością instrumentu. Ten starannie i gruntownie wykształcony (absolwent m.in. The New England Conservatory of Music) muzyk znajduje swój własny, indywidualny głos i styl bez najmniejszego wysiłku, a fortepian zdaje się nie mieć przed nim tajemnic. Jego gra potrafi być gęsta niczym McCoya Tynera, melodyjna i niemal wykwintna jak muzyka Errola Garnera, a prócz tego może łączyć to wszystko z inspiracją dokonaniami Ahmada Jamala.

Przy tym wszystkim trio rozumie się świetnie - nie ma dla nich większego znaczenia czy grają melodyjne kompozycje lidera, czy też jazzowy standard ("You Must Believe in Spring" Michela Legranda), czy też pieśń Martina Luthera Kinga ("A Mighty Fortress"). Zawsze imponują porozumieniem, silnym osadzeniem w rytmie, ale także wielką elokwencją i swobodą kształtowania muzycznej faktury. Słuchając ich wspólnego grania, ma się wrażenia olbrzymiego luzu i lekkości, ale także wielkiej koncentracji - na muzyce, na brzmieniu, na najmniejszym detalu. Piękne granie, piękna płyta.
autor: Marcin Jachnik

Joel Weiskopf: piano 
John Patitucci: bass
Eric Harland: drums

1. Beauty For Ashes (Joel Weiskopf)
2. Devoted To You (Joel Weiskopf)
3. Giving Thanks (Joel Weiskopf)
4. November (Joel Weiskopf)
5. St. Denio (Traditional)
6. The Strongest Love (Joel Weiskopf)
7. You Must Believe In Spring (Michel Legrand)
8. Wondrous Love (Traditional)
9. A Mighty Fortress (Martin Luther)
10. One Bright Morning (Joel Weiskopf)


płyta do kupienia na multikulti.com

środa, 9 lipca 2014

Johnathan Blake / Chris Potter / Mark Turner / Ben Street "Gone, But Not Forgotten", Criss Cross Jazz 2014, CCJ1368

Johnathan Blake / Chris Potter / Mark Turner / Ben Street "Gone, But Not Forgotten", Criss Cross Jazz 2014, CCJ1368
Johnathan Blake, jeden z najbardziej cenionych perkusistów swojego pokolenia. Prawdziwą gwiazdą uczyniła go współpraca z trębaczem Tomem Harrellem. Gdy został stałym członkiem jego kwintetu posypały się propozycje współpracy: Mingus Big Band, trio Kenny Barrona, kwartet Ravi Coltrane - to tylko najważniejsze zespoły, w których mieliśmy okazję podziwiać jego grę i wyczucie rytmu.

Po dwóch nagraniowych sesjach dla wytwórni Criss Cross jako sideman (w projektach trębacza Alexa Sipiagina), Blake nagrał właśnie swój pierwszy autorski album. Zaprosił on do współpracy prawdziwie gwiazdorski skład - saksofonistów Chrisa Pottera i Marka Turnera oraz basistę Bena Streeta.

Jak sugeruje tytuł albumu - Gone, But Not Forgotten - czerpie inspirację z muzyki wielkich świata jazzu, których nie ma już z nami. Składa im swój osobisty hołd. I chociaż taka muzyka mogłaby zabrzmieć ponuro lub patetycznie, to Blake i jego kwartet akcentują poczucie nieokiełznanej radości i oferują jazzową improwizację na najwyższym poziomie. To także jest zaczerpnięte z muzyki starych mistrzów - Charlesa Fambrougha, Trudy Pittsa, Sida Simmonsa, Cedara Waltona, Jim'iego Halla, Mulgrew Millera, Paula Motiana, Franka Fostera, Franka Wessa i Eddie Harrisa, których kompozycje nagrał Johnathan Blake wraz ze swoim kwartetem. Oprócz standardów na płycie znajdują się dwie autorskie kompozycje Blake'a i znakomicie wpisują się w brzmienie całości.

Znakomita płyta, zagrana z energią i radością, która natychmiast udziela się słuchaczom. Polecam.
autor: Józef Paprocki


Johnathan Blake: drums
Chris Potter: tenor saxophone, alto flute
Mark Turner: tenor saxophone, soprano saxophone
Ben Street: bass

1. Cryin' Blues (Eddie Harris)
2. Firm Roots (Cedar Walton)
3. Maracas Beach (James 'Sid' Simmons)
4. All Across The City (Jim Hall)
5. Broski (Charles Fambrough)
6. Born Yesterday (Johnathan Blake)
7. Circle Dance (Paul Motian)
8. New Wheels (Mulgrew Miller)
9. Anysha (Trudy Pitts)
10. The Shadower (Johnathan Blake)
11. Two For The Blues (Neal Hefti)

płyta do kupienia na multikulti.com


poniedziałek, 7 lipca 2014

Pauline Kim / Jesse Mills / David Fulmer / Jay Campbell / Jane Sheldon / Mellissa Hughes / Kirsten Sollek "John Zorn: The Alchemist", Tzadik 2014, TZ8314

Pauline Kim / Jesse Mills / David Fulmer / Jay Campbell / Jane Sheldon / Mellissa Hughes / Kirsten Sollek "John Zorn: The Alchemist", Tzadik 2014, TZ8314
Świętując swoje 60. urodziny, amerykański saksofonista jazzowy, kompozytor i dyrygent John Zorn wystąpił w warszawskiej Sali Kongresowej z aż siedmioma projektami: Song Project, Iluminations, The Holy Visions, The Alchemist, Templars-in Sacred Blood i wreszcie The Dreamers i Electric Masada. Publiczność festiwalu Warsaw Summer Jazz Days spędziła z twórczością Zorna cztery godziny.

Zorn wystąpił przed publicznością festiwalu Warsaw Summer Jazz Days, w ramach którego odbywał się koncert „Zorn at 60.”, w towarzystwie aż 20 muzyków. Do Warszawy przyjechał także m.in. wokalista Mike Patton, gitarzysta Marc Ribot, pianista John Medeski, perkusista Joey Baron i wibrafonista Kenny Wollesen.

Projekt "The Alchemist" zamykał drugi set John Zorn @60. Usłyszeliśmy kompozycję tytułową z płyty, która została wydana przez nowojorską wtrwórnię Tzadik. Napisana na Kwartet smyczkowy w składzie: Pauline Kim (skrzypce), Jesse Mills (skrzypce), David Fulmer (altówka) i Jay Cambpell (wiolonczela), w zamyśle kompozytora ma być prawdziwą i wierną kroniką ezoterycznych seansów spirytystycznych. Zawiera opis procedur przeprowadzanych przez Jego Wysokość Alchemika Doktora Johna Dee oraz zapis jednego z seansów, podczas którego Edward Kelly sprawił, że 9 porządków chórów anielskich ukazało się zebranym. Podróż przez laboratorium Alchemika. Seans wywoływania chórów anielskich. Wirtuozeria liryki, numerologii, modlitw, kanonów, kontrapunktowej złożoności jak i alchemicznych procedur (destylacja, kalcynacja, krystalizacja, sublimacja, oczyszczanie, rotacja) i wreszcie duch fugi.

Druga kompozycja na płycie to napisana na trzy głosy żeńskie "Earthspirit", usłyszymu tu trzy śpiewaczki a capalla: Mellissę Hughes, Jane Sheldon i Kirsten Sollek. I tak jak w przypadku "The Alchemist" tak i tu mamy tematyczne nawiązanie, swoisty kompozytorski komentarz do pewnego faktu z celtyckiej mitologii. kiedy to Amergin, syna księcia Mila, który wziął udział w ostatniej inwazji ludów goidelskich na Irlandię, spotkał boginie Zwierzchności: Eriu, Banbę i Fodlę (pewnie dlatego "Earthspirit" Zorn napisał na trzy żeńskie głosy) obiecując im nazwanie Zielonej Wyspy ich imionami. Był znakomitym czarodziejem przeciwstawiającym skutecznie swą moc magii druidów z plemienia Tuatha De Danann, sprawiedliwym sędzią, który wydał wiele wyroków, ale nade wszystko znamienitym bardem.

Warto tu przypomnieć, że w 2013 roku, John Zorn - kompozytor został wreszcie doceniony także przez branżę muzyczną, w roku jego 60. urodzin - instytucje zajmujące się tzw. oficjalnym obiegiem kultury zachłysnęły się Zornem i jego artystycznym dorobkiem. Kompozycje twórcy można było w tym roku usłyszeć już w Museum of Modern Art, gdzie m.in. jego "Preludia gnostyckie" na harfę i wibrafon zostały wykonane przed płótnem Claude’a Moneta "Lilie wodne". Nieodległe Metropolitan Museum of Art również zaproponowało mu konfrontacje z wielkimi dziełami sztuki wizualnej, zamawiając u niego zupełnie nowe kompozycje.
autor: Jarosław Lisiak

Jay Campbell: cello
David Fulmer: violia
Mellissa Hughes: voice
Pauline Kim: violin
Jesse Mills: violin
Jane Sheldon: voice
Kirsten Sollek: voice

1. The Alchemist
2. Earthspirit


płyta do kupienia na multikulti.com

sobota, 5 lipca 2014

John Zorn "The Hermetic Organ vol. 2 - St. Paul’s Chapel", Tzadik 2013, TZ8312

John Zorn "The Hermetic Organ vol. 2 - St. Paul’s Chapel", Tzadik 2013, TZ8312
Sięgając do bardzo odmiennych tradycji, do Messiaena, Xenakisa, Ligetiego, Bacha, Tournemire'a i Ivesa, guru nowojorskiej awangardy tworzy zupełnie nową muzyką. Jego kolejne improwizowane organowe recitale - jak możemy się przekonać słuchając drugiego albumu serii "Hermetic Organ" - odwołujące się do tradycyjnych tematów muzyki organowej, kościelnej, sakralnej i liturgicznej (tutaj akurat jest to Pasja) są niezwykle inspirujące, niemal ekstatyczne w swym zapamiętaniu i oferują możliwość wejrzenia choćby na chwilkę w niezwykle głęboką wyobraźnię kompozytorską nowojorskiego twórcy.

Sam Zorn nie raz mówił w wywiadach, że ważne jest odwołanie (jakiejkolwiek), a sama forma już mniej. Tak było, gdy sięgał po tematy muzyki klezmerskiej - jak sam podkreślał - mógł to robić w formie jazzu, free jazzu, ale i grając postmodernisrtyczno-hard-rockowym Naked City, czy nawet metalowym Painkillerem. Tutaj nieco się to zmienia - zafascynowany potęgą brzmienia kościelnych organów, odwołuje się do tradycji nierozerwalnie związanej z tym instrumentem i miejscem. Jeżeli coś już przeformatowuje - czyni to li tylko w warstwie muzycznej. A - co zaskakujące - jaki się tu jako organista kompletny. Potrafiący - czerpiąc z całego swojego ogromnego improwizatorskiego doświadczenia - wykreować świat pełen namiętności, delikatności, kruchości, cierpienia i niezwykłej mocy. Trzeba sięgnąć po tę zornowską wizję koniecznie!
autor: Józef Paprocki


John Zorn: organ

Office Nr 9 - The Passion
1. Crucifixion
2. Prayer
3. Ascent into the Maelstrom
4. In Gloria Dei
5. Holy Spirit
6. Battle of the Angels
7. Communion


płyta do kupienia na multikulti.com

piątek, 4 lipca 2014

Magnus Hjorth Trio [Magnus Hjorth / Lasse Morck / Snorre Kirk] "Blue Interval", Stunt Records 2014, STUCD14012

Magnus Hjorth Trio [Magnus Hjorth / Lasse Morck / Snorre Kirk] "Blue Interval", Stunt Records 2014, STUCD14012
Szlachetny kamień refleksyjnej, skandynawskiej pianistyki jazzowej. Na najnowszej płycie szwedzkiego pianisty "Blue Interval" dominuje wyraźnie odczuwalna melancholia, refleksyjność i wędrówka przez tony nocy.

Znakiem rozpoznawczym pianistyki skandynawskiej jest z jednej strony nienaganny warsztat instrumentalny, krystaliczne brzmienie fortepianu i zarażający słuchacza zmysł melodyjny. Wystarczy przywołać takich pianistów jak Tord Gustavsen, Soren Bebe, Esbjorn Svensson, Soren Kjaergaard czy Jacob Karlzon, aby dostrzec ten unikalny idiom, występujący w muzyce tej części świata. Jednak Magnus Hjorth, w odróżnieniu choćby od Torda Gustavsena nie gubi po drodze łączności z amerykańską tradycją pianistyczną, z bluesową frazą i kołyszącym swingiem.

Poprzednią płytę Magnusa Hjortha wypełniały kompozycje George'a Gershwina, jej tytuł "Gershwin. With Strings" wiele mówił o koncepcji interpretacyjnej pianisty. Sekcja złożona została z basisty Pettera Eldha i za perkusją Snorre Kirk. Do tego na skrzypcach Annasara Lundgren & Tove Wadenius, na altówce Daniel Eklund i Karin Vettefors na wiolonczeli. Nagrali oni piękny i subtelny album, podjęcie się interpretacji znanych tematów wybitnego amerykańskiego kompozytora jest dla jazzmana przedsięwzięciem karkołomnym, bo musi zmierzyć się z materią „ograną”, nierozerwalnie związaną z amerykańską kulturą. Skandynawscy muzycy stawiając na homogeniczność dzieła, zrezygnowali z nadmiernej ingerencji w strukturę kompozycji, choć zestawiając ze sobą jazzowe trio i kwartet smyczkowy Hjorth wyraźnie dał znać, że nie interesuje go "odgrywanie" gershwinowskich evergreenów. Jest na tej płycie jakaś nieokreślona przestrzeń, w której nie ma jednoznacznego podziału na liderów i akompaniatorów. Członkom kwartetu udało się między sobą zbudować wiele intrygujących muzycznych relacji. Hjorth ujawnił niebagatelny walor aranżacyjny, który zapewne jeszcze nie raz będzie nam przynosił wiele radości.

Najnowsza płyta, nagrana w trio - Magnus Hjorth na fortepianie, Lasse Morck na kontrabasie i za perkusją Snorre Kirk, zawiera jedenaście utworów, z wyjątkiem trzech to własne kompozycje pianisty. Trzy standardy to "Barbados" Charlie'go Parkera, "Moonlight Serenade" Glenna Millera i "American Patrol" Franka White'a Meachama. I to właśnie kompozycje Hjortha decydują o wyjątkowości płyty. Potrafi on w skromnym składzie klasycznego jazzowego tria wykreować niezwykle uduchowioną atmosferę, pianista prowadzi wolną, cichą, pozbawioną ekstrawagancji narrację. Akordy zmieniają się od niechcenia, ale konsekwentnie. Nastrój uniwersalnego rozmyślania podkreślany został przez oszczędną aranżację.

Oprócz zawartości muzycznej, gratką dla kolekcjonerów jest fakt, iż płyta została zrealizowana ze szczególnym pietyzmem, W dźwięku uwodzi coś, co można by nazwać wolnością dźwięku, jego naturalność i brak często występującego w triowych płytach podrasowania czy podbarwienia. Najwyższa jakość audiofilska to dodatkowy atut tej wspaniałej płyty.

Wybitny amerykański pianista - Marcus Roberts (jeden z ulubionych pianistów Wyntona Marsalisa), w liner notes napisał "to od długiego czasu jedna z tych niewielu triowych płyt, której słuchanie dało mi niewypowiedzianą przyjemność.
autor: Andrzej Majak


Magnus Hjorth: piano
Lasse Morck: double bass
Snorre Kirk: drums

1. Green Repose
2. Lion’s Route
3. Barbados
4. Mellowed
5. Moonlight Serenade
6. Yantoon
7. Blue Interval
8. Icy Blast
9. American Patrol
10. Lost and Found
11. Let It Go




płyta do kupienia na multikulti.com

czwartek, 3 lipca 2014

Various Artists "The Rough Guide To Indian Classical Music" [2CD Special Edition with Bonus CD by Debashish Bhattacharya], World Music Network 2014, RGNET1318CD

Various Artists "The Rough Guide To Indian Classical Music" [2CD Special Edition with Bonus CD by Debashish Bhattacharya], World Music Network 2014, RGNET1318CD
W mniemaniu hindusów dźwięk (nada) znajduje się w samym sercu procesu tworzenia. W hinduskiej mitologii święta sylaba OM zawiera esencję wszechświata, jest brzęczeniem atomów i muzyką sfer, a dźwięk w ogóle przedstawia pierwotną energię, która spaja materialny świat.

Najsłynniejszy folkowy wydawca, angielski World Music Network przedstawia album, „The Rough Guide To Indian Classical Music". Ten z górą 70 minutowy krążek pomieścił nagrania najważniejszych wykonawców klasycznej muzyki indyjskiej jak Shivkumar Sharma, Hari Prasad Chaurasia, Zakir Hussain i Ravi Shankar.

Raga jest specyficzną, melodyczną ramą, nadającą odpowiednią strukturę, czymś pomiędzy "tonem", "skalą" i "nastrojem". Liczne ragi są oparte na skalach składających się ze swar - muzycznych tonów lub nut. Śpiewanie ich uważane jest za najczystszą formę muzyki, choć artysta także może zdobyć duże uznanie publiczności, jeżeli jego instrument jest doskonale zestrojony z ludzkim głosem. Każda raga ma specyficzny nastrój (bhawę) i smak (rasę) i może być śpiewana jedynie w określonej porze roku, dnia czy nocy.

Na płycie usłyszymy gigantów klasycznej muzyki indyjskiej, jak: Przedstawiciel stylu hindustańskiego - wirtuoz Sarodu - Amjad Ali Khan w ‘Raga Chhaya Nat’. Znany ze współpracy z Johnem McLaughlinem, Michaelem Nymanem i Michaelem Brookiem, przedstawiciel szkoły z południa Indii, zwanej karnatacką - Uppalapu Srinivas, grający na mandolinie. Kompozycja 'Sankari Sankuru', którą wykonuje jest autorstwa jednej z najważniejszych postaci muzyki karnatackiej - Syama Sastri (1762-1827). Legendy klasycznej muzyki indyjskiej - Shivkumar Sharma, Hari Prasad Chaurasia i Brij Bhushan Kabra wykonują ragę "Ahir Bhairav", wywiedzioną z tradycji Sikhów. Na płycie nie mogło też zabraknąć Raviego Shankara - "narodowego skarbu i światowego ambasadora indyjskiej tradycji", jak powiedział o nim po śmierci muzyka - premier rządu Indii Manmohan Singh. Promienne brzmienie jego Sitaru w "Devgiri Bilawal Dhun" jest z pewnością jednym z atutów płyty. Kolejny wielki mistrz tego instrumentu - Vilayat Khan, zaliczany do wielkiej piątki (Ravi Shankar, Ali Akbar Khan, Nikhil Banerjee, Vilayat Khan i jego młodszy brat Imrat Khan) najbardziej wpływowych instrumentalistów w Indiach. W swojej muzyce sięga do odległych czasów Imperium Mogołów. Niezwykły jest muzyczny dialog ojca i syna - Allahs Rakha i Zakira Hussaina. ‘Ek Taal’ to jedyna w swoim rodzaju "rozmowa instrumentów". Karnatacka ‘Sadhathava Pada’, śpiewana przez Dr M. Balamuralikrishnę, który dał ponad 25 tysięcy koncertów na świecie, to przykład najczystszej formy muzyki. W końcu grająca na skrzypcach Jyotsna Srikanth, która dopiero co wydała dla wytwórni Riverboat znakomitą płytę "Call Of Bangalore".

Specjalna, limitowana edycja zawiera dodatkowo bonusowy album Debashisha Bhattacharya "Calcutta Slide-Guitar 3", którego kolejna płyta "Calcutta Chronicles: Indian Slide-guitar Odyssey" otrzymała nominację do nagrody GRAMMY w kategorii Best Traditional World Music Album at the 51st Grammy Awards.

Indie to odwiecznie inspirująca Zachód kraina magii, mistyki i duchowości. "The Rough Guide To Indian Classical Music" pokazuje niezwykłe bogactwo muzyki, z całą wielobarwnością tradycji i stylów, pokazuje też niebagatelną rolę improwizacji, tak odmienną niż w muzyce Zachodu.
autor: Jacek Palczewski

CD 1:
1. Jyotsna Srikanth: Annapoorne (5:23)
2. Ravi Shankar: Devgiri Bilawal Dhun (6:02)
3. Allah Rakha & Zakir Hussain: Ek Taal (Live) (7:34)
4. Dr M. Balamuralikrishna: Sadhathava Pada (6:41)
5. Shivkumar Sharma, Hari Prasad Chaurasia & Brij Bhushan Kabra: Ahir Bhairav (6:14)
6. Bismillah Khan & Vilayat Khan: Thumri Bhairavin (6:59)
7. U. Srinivas: Sankari Sankuru (9:26)
8. Vilayat Khan: Dhun Punjabi Ang (4:49)
9. Amjad Ali Khan: Raga Chhaya Nat (17:46)

CD 2 - Includes bonus album by Debashish Bhattacharya:
1 Aanandam (6:29)
2 Prema Chakor (9:20)
3 Nata Raaj (13:41)
4 Usha (11:47)
5 Prabha (15:31)
6. Maha Shakti (18:04)



płyta do kupienia na multikulti.com

środa, 2 lipca 2014

Ulysses Owens Jr. / Christian McBride / Christian Sands with Nicholas Payton, Michael Dease & Jaleel Shaw "Unanimous", Criss Cross Jazz 2012, CCJ1342

Ulysses Owens Jr. / Christian McBride / Christian Sands with Nicholas Payton, Michael Dease & Jaleel Shaw "Unanimous", Criss Cross Jazz 2012, CCJ1342
Ma lat trzydzieści, a grał z takimi i tyloma sławami, jakby dobiegał co najmniej sześćdziesiątki! Patti Austin, Terence Blanchard, Russell Malone, Wynton Marsalis, Mulgrew Miller, Maceo Parker i Dianne Reeves - to tylko najpopularniejsze jazzowe gwiazdy, z którymi Ulysses Owens Jr. koncertował i nagrywał. Ten pochodzący z Jacksonville na Florydzie perkusista studiował w Juilliard School of Music i mimo młodego bardzo wieku jest też kolekcjonerem nagród Grammy - pierwszą statuetkę otrzymał w 2010 roku za występ na płycie Kurta Ellinga w "Dedicated To You"; kolejną w 2012 za "Good Feeling" Christian McBride Big Band, a w 2014 nominację za występ na płycie "Out here" Christiana McBride'a. Sam McBride towarzyszy zresztą perkusiście na tej płycie.

Prezentowane są tutaj różne składy - od tria przez kwartet aż do sekstetu. Owens miesza w swych interpretacjach - tylko jedna kompozycja jest jego autorstwa, ale pozostałe to nie są znane i ograne standardy - bardzo odmienne wpływy - słychać tutaj echa dokonań kwintetu Milesa Davisa, Jazz Messengers Arta Blakeya, wpływy pianistyki Mulgrew Millera, no i oczywiście muzyki Tony'ego Williamsa - na inspiracje grą wielkiego perkusisty sam Owens powołuje się zresztą od dawna. Ale, gdy wsłuchać się dokładniej w grę młodziutkiego lidera, imponująca jest kruchość i delikatność podejścia do dźwięku - widać, że obok Williamsa i Blakeya piętno odcisnął na nim i Ed Thigpen z okresu swej współpracy z Oscarem Petersonem.

Oprócz wspomnianego McBride na kontrabasie pojawia się na płycie i Nicolas Payton na trąbce, oraz młodzi, niezwykle już jednak sprawni muzycy - puzonista Michael Dease i grający na saksofonie Jaleel Shaw. Prawdziwa uczta, polecam bardzo!
autor: Józef Paprocki


Ulysses Owens Jr.: drums
Nicholas Payton: trumpet[only on tracks 1-5]
Michael Dease: trombone [only on tracks 1 & 2]
Jaleel Shaw: alto saxophone [only on tracks 1,2,5 & 6]
Christian Sands: piano
Christian McBride: bass

1. Good And Terrible (Michael Dease)
2. Con Alma (Dizzy Gillespie)
3. E.S.P. (Wayne Shorter)
4. Prototype (Andre Benjamin)
5. Party Time (Lee Morgan)
6. Beardom X (Ulysses Owens Jr.)
7. You Make Me Feel So Young (Josef Myrow / Mack Gordon)
8. Cherokee (Ray Noble)
9. Cute And Sixy (Christian McBride)





płyta do kupienia na multikulti.com

wtorek, 1 lipca 2014

Lean Left [Ken Vandermark / Paal Nilssen-Love / Terrie Ex / Andy Moor] "Live at Area Sismica", Unsounds 2014, 41u

Lean Left [Ken Vandermark / Paal Nilssen-Love / Terrie Ex / Andy Moor] "Live at Area Sismica", Unsounds 2014, 41u
Lean Leaf to kwartet w którym oprócz dwóch gitarzystów The Ex - Terrie'ego Hesselsa i Andy'ego Moora - grają Ken Vandermark i Paal Nilssen-Love. To, że ten kwartet w ogóle powstał, jest zasługą jednego z europejskich festiwali - zaproszono dwa improwizowane duety, które współpracowały ze sobą od długiego czasu. To tam po raz pierwszy mieli oni okazję się spotkać i stanąć razem na scenie. Później, wiosną 2008 roku, kwartet (grając w duetach i kwartecie), odbył swoją pierwszą, europejską trasę koncertową. I od tego czasu pojawia się na scenach klubów i festiwali europejskich rokrocznie.

Najbardziej zaskakującą tu rzeczą jest w ich muzyce niezwykła melodyjność poszczególnych utworów. Dzikiej energii czy zgrzytliwych gitar spodziewać się po członkach kwartetu można zawsze, ale melodyjnych fraz czy konsekwentnie budowanych na nich utworów trudno się spodziewać po w pełni improwizowanej muzyce partnerów, do tej pory nie słynących raczej z umiłowania melodii. Hessels i Moor doświadczają swoje instrumenty na tysiąc różnych sposobów - do gry używają zębów, kuchennych noży; szorują gryfami po ziemi. Równie aktywny jest Nilssen-Love, który w tym nagraniu wydaje się iście sturęki. Najspokojniejszy jest tu Vandermark - to on dyscyplinuje i ogranicza rozbuchaną energię partnerów.

Mimo iż to już w sumie szóste nagranie Lean Left, muzyka wciąż zaskakuje energią, świeżością i radością grania. Polecam bardzo!
autor: Marcin Jachnik

Ken Vandermark: tenor saxophone, baritone saxophone, Bb clarinet
Paal Nilssen-Love: drums 
Terrie Ex: left guitar
Andy Moor: right guitar

1. Traitors Head [17:38]
2. Moti [6:04]
3. Terpuk [24:28]
4. South Sister [12:25]
5. Cleft Segment [5:13]
6. Gada Ale [6:48]



płyta do kupienia na multikulti.com